TRASA NR 3/2019 - 17.03.2019
BARANIA
GÓRA czyli ZOBACZYĆ NIEWIDOCZNE
TRASA; Wisła Czarna
Wisełka parking – Przełęcz Szarcula – Schronisko Stecówka
-szlak czerwony – Skrzyżowanie do Buka – Schronisko Przysłop
pod Baranią Górą – szlak niebieski – Biała Wisełka –
powrót parking.
Dystans – 21,6
km
Przewyższenia –
910 m.
Najwyższy punkt
– Barania Góra 1220m
Wyjście godzina
8.15 – powrót 15.15
Wychodząc w góry
wiedzieliśmy, że czeka nas dobra widoczność i słońce. Jednak
nie mieliśmy pojęcia, że był to dzień o wyjątkowej widoczności.
Prasa rozpisywała się potem, iż Tatry były widoczne nawet z
centrum Katowic (ok. 140 km.). W sieci pojawiły się zdjęcia Tatr w
tle lądującego samolotu (na Balicach) lub równie niesamowite z
Kościołem Mariackim w Krakowie na tle Tatr…
Nasze zdjęcia
niestety nie były robione specjalnym sprzętem, a zwykłą komórką.
Jednak niosą one w sobie posmak tego, co tam zastaliśmy. Sam urok
szlaku, gdy masz świadomość, że pod tobą jest metr śniegu, robi
wrażenie. Trasa wytyczona wąską ścieżką, wydeptaną w śniegu,
uczucie nieuniknionego tam zimowego wiatru pośród wygiętych pod
ciężarem śniegu drzew, jest samo w sobie doznaniem wyjątkowym. I
słońce, wszędzie zimne słońce, wciskające się w oczy.
………….
Po
co ludzie chodzą w góry, co ich tam ciągnie?
Czy to pragnienie zobaczenia
więcej poprzez zdobycie lub inaczej mówiąc osiągnięcie
wierzchołka góry? Osiągnięcie jednocześnie kilku perspektyw na
raz? Która
część natury ludzkiej każe iść w góry? Czy to raczej zwykła
chemia, w postaci narkotycznych
endorfin (hormonu szczęścia)
wydzielanych po zmęczeniu? Co
„wiecznego” dostrzegają ludzie w górach – przecież góry są
najbardziej ruchomą częścią naszej planety, podlegając
ciągłym wypiętrzeniom?
Może to raczej chęć
doświadczenia „ruchu” kosmosu?
„Duch gór” - czy to on jest sprawcą naszych pragnień i doznań
w górach? A może „Duch Gór” siedzi nam w naszych głowach?
">
MIEJSCA które
na nas zrobiły wrażenie –
- polana z kościołem
MB Fatimskiej na Stecówce – zimowa cisza z odgłosami nabożeństwa
dochodzącymi z kościoła, przeplatającymi się z wiosennym
zaśpiewem jakiegoś ptaka, widok na Beskid Śląsko-Morawski,
- pusty czerwony
szlak do doliny Czarnej Wisełki z powyginanymi ciężarem śniegu
drzewami, które trzeba było wymijać lub przekraczać. Wciskające
się w oczy słońce, odbijane dodatkowo od bieli śniegu.
- polana nad
schroniskiem Przysłop, gdzie w miarę wchodzenia w górę coraz
lepiej rozpoznawalne były szczyty Małej Fatry z dla mnie magicznymi
„bliźniakami” Rozsutcem i Stochem majaczącymi nad szczytem
Będoszki. Po lewej Rycerzowa po prawej Wielka Racza.
- szczyt Baraniej
Góry – platforma widokowa i biała płachta lśniącego śniegu
ciągnąca się zboczami. Piękny widok na Tatry, Małą Fatrę,
masywy Babiej Góry i Pilska oraz bliski szczyt Skrzycznego i innych
szczytów Beskidu Śląskiego. Widok Tatr nie był może
najważniejszy; najciekawsze dla mnie było odkrycie, że z platformy
widokowej widać było Jeseniki z Pradziadem; nawet po ich prawej
stronie wyróżniłem charakterystyczny dwu-szczyt Biskupiej Kopy z
Srebrną Kopą. Zawsze pragnąłem z jakiegoś miejsca zobaczyć
równocześnie szczyty Sudetów i Karpat; i oto, 140 km ode mnie
widzę to co chciałem zobaczyć…
- Biała Wisełka z
wodospadami Rodła i przeprawami gdzie wszystko płynie i trudno
utrzymać suche buty, wydrążone wiekami kaniony i ciągły szum
wody w uszach…
- czym bliżej końca
wyprawy tym więcej śladów wiosny; pierwiosnki na odsłoniętych od
śniegu zboczach i cywilizacja, która niestety dała o sobie znać
intensywnym zapachem spalin...
Jakie widoki niesamowite. Na góry mogę patrzeć non stop. Na te niższe i wyższe.
OdpowiedzUsuń