Beskid Mały jest niedocenianym i nieznanym kawałkiem gór. Jedyna znana komercyjna nazwa na naszej drodze to Kocierz z kompleksem SPA. Miejsca opisywane poniżej są piękne, ale szerokiej publiczności nieznane. Potrójna to doskonały punkt widokowy. Madohora to rezerwat przyrody ze specyficznymi skałami i zlepieńcami. Pasmo od Smrekowicy do Łysiny to jakby widownia amfiteatru gór, które w miarę pokonywania tego szlaku zmieniają wobec siebie położenie. Dodatkowo oniryczna, letnia atmosfera szlaku skłaniająca do napisania czegoś o istocie fenomenu snu.
Dystans – 21 km
SUMA ROCZNA NA 2020 r. - 314,5 km. (do PLANU TYSIĄCA KM./ROK brakuje 685,5 km.)
Przewyższenie – 852 m.
Najwyższy punkt – Łamana Skała (Madohora) 929 m n.p.m.
Cała wycieczka zapisana jest w TrekPlannerze na portalu Planeta Gór na moim profilu. Poniżej screen. Na czerwono zaznaczyłem trasę.
GÓRNY KOCIERZ - PRZEŁĘCZ KOCIERSKA
Trasę rozpoczynamy z miejscowości Kocierz Rychwałdzki /Górny Kocierz/, a dokładniej rzecz biorąc na parkingu pod kościołem p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP, przy ul. Turystycznej. Ze względu na wczesną godzinę i przypuszczalny brak tłumów na Przełęczy Kocierskiej, wybrałem kierunek zgodny z kierunkiem ruchu zegara w naszej pętelce szlaków.
![]() |
Trochę zarośnięty szlak zielony na Przełęcz Kocierską. W dole Górny Kocierz. |
![]() |
Nad Przełęczą Kocierską. |
![]() |
Jedyny, dostępny z szlaku widok w kierunku Targanic. po lewej basen. |
Trochę szkoda tego miejsca w kontekście faktu, że w latach 30 XX wieku funkcjonowało w tym miejscu schronisko turystyczne, leśniczówka na 6 miejsc dla turystów i dom Jana Karcza, który też przyjmował turystów. Niestety powszechna dostępność jaką zapewniła droga wojewódzka nr 781 z Andrychowa do Żywca i przedsiębiorczość właściciela, spowodowała skomercjalizowanie tego tak uroczego, górskiego zakątka.
Nazwa “Kocierz” pochodzi prawdopodobnie od słowackiego “chotar”, co oznacza granicę; jednak słowna etymologia miejsca nie jest pewna. Teraz podążamy już szlakiem czerwonym, będącym częścią Małego Szlaku Beskidzkiego. Na przełęczy żegnamy się z asfaltową drogą. Nawiasem mówiąc, to tylko w tym miejscu jest niezobowiązujące do korzystania z kocierskich atrakcji parkowisko.
POTRÓJNA
Szlak czerwony prowadzi głównie przez las. Pomimo, że mijamy co pewien czas kolejne szczyty (Roczenka, Kiczora), nie mamy po drodze żadnych spektakularnych punktów widokowych. Schodząc do przełęczy Skaliste (726 m. n.p.m.) tylko raz odsłania nam się rozległy widok na Potrójną. Od przełęczy ciągnie się dość długi odcinek pod górę. Nie jest stromo, ale podejście wyciska trochę potu z człowieka. Dopiero na samym wierzchołku kończy się las i odsłania się nam widok na okolicę.
![]() |
Z lewej Łamana Skała (Madohora). W tle Polica. Po prawej masyw Babiej Góry. |
![]() |
W centralnym miejscu fotografii Skrzyczne. Po lewej Masyw Baraniej Góry, po lewej na horyzoncie Klimczok. |
![]() |
Szczyt Potrójnej z punktem widokowym. |
![]() |
Widok daje do myślenia. |
![]() |
Królowa - Babia Góra. |
![]() |
Z lewej w gęstwinie drzew Chatka na Potrójnej. Po prawej masyw Leskowca. |
![]() |
Potrójna. |
Szlak czerwony w połączeniu z żółtym wiedzie nas w dół. Szlak żółty na Przełęczy Zakocierskiej skręca na pewien czas w lewo, w kierunku Studenckiej Chatki pod Potrójną i skały zwanej “Zbójeckim Oknem”. Łączy się on ponownie z czerwonym szlakiem na Przełęczy na Przykrej (757 m. n.p.m.).
![]() |
Rezerwat przyrody - informacje ogólne. |
![]() |
Geologiczne zawiłości i niuanse. |
![]() |
Widok na Potrójną z wejścia na Łamaną Skałę. |
![]() |
Formacje skalne na Madohorze. |
Góra jest całkowicie zarośnięta i tylko w jednym miejscu możemy w pełni skorzystać z widoku w kierunku Potrójnej.
![]() |
Quady na Anuli "przeszkadzają" amatorom ogniska z kiełbaskami. |
![]() |
Potrójna z Czarnym Groniem - widok z Smrekowicy. |
SZLAK ZIELONY OD SMREKOWICY DO ŁYSINY
Powracamy na przełęcz Anula - prawidłowa nazwa to Rozstaje pod Mladą Horą. Panowie od kiełbasek kończą ich opiekanie. Nazwa Anula ma podobno swoje korzenie w imieniu pewnej krowy, ale historii tej nigdzie się nie doszukałem.
Szlak ten jest fajny na spacery, a nawet biegi w upalne dni, ponieważ prowadzi on prawie cały czas lasem. Ma to i swoje minusy, bo drzewa zasłaniają widoki na okoliczne góry. Droga obfituje w liczne kałuże pachnące błotem i drastycznie rozjeżdżone przez quady błotne place. Idziemy od Anuli szlakiem zielonym, który doprowadzi nas już do samego końca, czyli na parking w Kocierzu Górnym.
W pierwszym odcinku drogi, widzimy pomiędzy drzewami, po prawej stronie, Potrójną i szlak jakim tu przybyliśmy. Wszystko to po drugiej stronie doliny. Idąc pięknym ale dość monotonnym już miejscami lasem, docieramy do rozległej polany, która jawi się nam po lewej stronie. Jest to osiedle Groń z umieszczoną centralnie chatką Gibasówką.
Polana rozciąga się w siodle pomiędzy Gibasówką (842 m. n.p.m.) a Wielkim Gibasowym Groniem (890 m. n.p.m.). Kiedyś było tu wiele gospodarstw i wypasano na całej połaci owce i kozy. Po wojnie państwowy konglomerat wykupił te grunty od rolników w duchu kolektywnej hodowli trzody. Jednak kiedy ujawniono przekręty, finansowe machinacje w tym przedsiębiorstwie i pozamykano w więzieniu prezesów, hodowlę zakończono. Dziś nie widać, by ktoś tam wypasał owce lub kozy.
![]() |
Rzeźba Chrystusa po krzyżem. |
![]() |
Dwie tajemnicze postacie na cokole. |
![]() |
Struktura kamiennej elewacji z ciekawą kamienną kropielnicą. |
![]() |
Kapliczka. |
![]() |
Widok z Gibasówki na Babią Górę. |
![]() |
Jeździec. |
![]() |
Naparstnica. |
![]() |
Paralotniarz na tle Babiej Góry. |
![]() |
Babia Góra i Pilsko. |
![]() |
Tatry widziane w oddali za zasłoną letnich oparów mgły. |
![]() |
Widok w kierunku Kocierza i Potrójnej z Łysiny. |
FENOMEN SNU
Potrójna, która jest Czarnym Groniem, Madohora (nazwa jak z bajki), która jest Łamaną Skałą, a góry na horyzoncie wydają się wędrować. Sceneria szlaku jak ze snu...
Z piątku na sobotę (03/04.07) śniło mi się, że wybory wygrał Trzaskowski. Pomijam w jak absurdalny sposób mi się to przyśniło. Pomijam nieoczywistość snu i bardzo osobiste wątki, których się wstydzę. Opiszę tylko jeden obraz. Na premiera została wybrana bardzo bliska mi osoba (w życiu codziennym osoba ta jest zwolennikiem Trzaskowskiego), a ja musiałem odbierać kwiaty od gratulujących mu osób. Była to długa kolejka smutnych ludzi, głównie starszych. Byli zmartwieni, bo ich kandydat przegrał. Każdy z nich stał z białymi kwiatami i każdego musiałem pocieszać, że będzie dobrze.
Jedna z teorii w psychologii mówi, że istnieją trzy stany, w których odkrywa się prawdziwa głębia wnętrza człowieka. Są to osobiste marzenia, stan upojenia alkoholem lub innymi środkami odurzającymi i sny. Sny zatem są oknem do duszy człowieka. Oknem do czegoś nie do końca możliwego do zrozumienia. Tak jakbyśmy we śnie przechylali się przez średniowieczną “krawędż świata”. Intuicyjnie czujemy, że historie senne są czymś wyjątkowym. Budzimy się niekiedy w nieuzasadnionej euforii, albo też w smutku. Oczywiście snami kierują prawa chemii, biologii, psychologii i fizyki, ale to za mało do wyjaśnienia tego fenomenu.
W definicji snu czytamy, że jest to przeciwieństwo czuwania. Jest to stan, w którym wyłączona jest świadomość i wprowadzony zostaje przez ośrodkowy układ nerwowy bezruch ciała. W przeciwieństwie do śpiączki, sen charakteryzuje się odwracalnością. Sen w swojej formie zapewnia przeciwwagę dla aktywności. Różne zwierzęta śpią w różny sposób; psy przykładowo śpią naprzemiennie usypiając półkule mózgowe, żółwie natomiast płynnie przechodzą ze snu do czuwania, a żyrafy śpią tylko 2 godziny na dobę.
Mój nieżyjący ojciec miał prorocze sny. Nazywał je “wyraźnymi”. Sny owe miały cztery właściwości; były “wyraźne” czyli nadzwyczaj realne, treść nie nawiązywała do przeżyć dnia ubiegłego, obfitowały w bardzo osobiste, wręcz wstydliwe wątki i były nieoczywiste, tzn. ich zawoalowana treść była w pełni zrozumiała dopiero po zaistnieniu przyszłego faktu. Niekiedy ojciec miał sny o moich prywatnych sprawach, o których nie miał najmniejszego pojęcia i tylko ja mogłem się domyślić ich znaczenia, co mnie przerażało. Jestem w przekonaniu, że każdy, kto żyje zgodnie z naturą ma umiejętność przeżywania takich snów. Przed śmiercią ojca, matka miała sen, że przed domem stał bardzo charakterystyczny, jaskrawo-zielony samochód. Kilka dni później, w trakcie ceremonii pogrzebu, w miejscu wcześniej opisanym przez matkę, zobaczyłem taki samochód. Jako filozofa męczy mnie to do dziś, bo nie potrafię tego wytłumaczyć dostępnymi mi związkami przyczynowo - skutkowymi. Jednak muszę o tym rozmyślać, gdyż miałem do czynienia z konkretnym faktem, który domaga się interpretacji. Sny “prorocze” tłumaczę jak stan przed burzą. Nikt nie widzi nadciągającej burzy. Nawet nie słychać grzmotów. Jednak coś “wisi” w powietrzu. Coś “już się stało”. Głos niesie się bardziej doniośle, człowiek oblewa się potem i panuje duszność. Burzy nie ma, ale czujemy, że będzie. Zwierzęta jakąś swoistą mieszanką zmysłów poznają się na tym o wiele lepiej od nas, np. ucieczka zwierząt przed trzęsieniem ziemi. Nam paradoksalnie przeszkadza w tym racjonalne myślenie. Chcę “zrozumieć” jak moja matka mogła widzieć zielony samochód z przyszłości. Czy był to przypadek, czy może istnieje jakiś dodatkowy zmysł, którego natura nam poskąpiła, a którego szczątki nam pozostały? Może istnieją inne zmysły, o których nie mamy zielonego pojęcia i nie potrafimy sobie ich nawet wyobrazić?
My, ludzie którzy mają do czynienia z przyrodą i którzy szukają z nią głębszych relacji, mamy moim zdaniem większą możliwość spojrzenia przez sny za “granicę wszechświata”. Wiem, że istnieje taka korelacja. Jest to fascynujący i nierozwiązywalny dla mnie temat. Czy miałem sen proroczy z wygraną Trzaskowskiego? - Tego nie wiem. Czy była to tylko emanacja jakiegoś wahania słupków poparcia na jego korzyść, albo zwykłe senne bzdety? - Tego też nie wiem. Zobaczymy w przyszłą niedzielę; chociaż w domenie snów nic nie będzie oczywiste.
Sarum Keraj; 05 lipiec 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz