czwartek, 5 grudnia 2019

KASPROWY WIERCH I ŚWINICA

KASPROWY I ŚWINICA
TREKKING. Kilka wskazówek odnośnie parkingu – nie tylko szlak jest “zielony” – tłum “kasprowych” ludzi – Beskid najłatwiejszy szczyt Turystycznej Korony Tatr Zachodnich – dlaczego Świnica tak się nazywa – radość bycia na szczycie – po pierwsze; bezpieczeństwo; zejście przez Liliowe na Halę Gąsienicową.



Dystans – 21,6 km
Przewyższenie – 1,54 km
Najwyższy punkt – Świnica 2301 m n.p.m.

Kilka wskazówek odnośnie parkingu
Na początek kilka wskazówek odnośnie parkingu, jeśli ktoś planuje dojazd samochodem. Będąc na rondzie Jana Pawła II nie należy pchać się w kierunku Kuźnic. Jest tam jeden mały parking, który kosztuje 30 złotych na dzień. Samochód można zostawić wjeżdżając na ul. Bronisława Czecha w kierunku Wielkiej Krokwi. Jest tam dużo bezpłatnych miejsc parkingowych wzdłuż drogi. Należy być jednak nieco wcześniej (we wrześniu przed ósmą rano), bo miejsca są szybko zajmowane. Dobrym rozwiązaniem jest pozostawienie auta w centrum i dojechanie już do samych Kuźnic busikiem (to rozwiązanie jest dobre na czas wakacji i wzmożonego ruchu turystycznego).





Nie tylko szlak jest “zielony” 
Jestem zwolennikiem, by na wejściu do parku, obok kas stała informacja na kształt czerwonej lub białej flagi nad morzem. Musiałaby to być czytelna informacja graficzna o przewidywanej godzinie ewentualnej burzy lub ogólnie pogody i w drugiej części informacja, do którego miejsca na szlaku można wejść w przysłowiowych trampkach, z uwagi na warunki atmosferyczne. Cieszy mnie widok tylu ludzi, którzy pragną doświadczyć gór, ale ich przygotowanie daje wiele do życzenia. Wchodząc, mijałem sympatyczną parę, która opowiadała mi, że kilka dni wcześniej, przechodząc szlakiem od Pięciu Stawów do Morskiego Oka, przeżyli horror ślizgając się na oblodzonym szlaku (mieli buty z płaskimi podeszwami) i szli dosłownie na czworakach… Brak słów, aż się coś znów komuś wydarzy...



Do Kuźnic wiedzie prosta droga, którą podążają zazwyczaj tłumy w jedną lub w drugą stronę w zależności od pory dnia. Na Kasprowy Wierch wiedzie z Kuźnic szlak zielony. Tak jak napisałem cieszy mnie widok tylu chętnych, którzy wchodzą zamiast wjeżdżać. Naprawdę warto to zrobić. W przysłowiowych trampkach można dojść do Myślenickich Turni, bo wiedzie tam droga techniczna dla pojazdów obsługujących stację pośrednią kolejki na Kasprowy Wierch i jest to utwardzona szeroka droga.





Zielony szlak przysparza wielu przyjemności. Wpierw jest to naprawdę urokliwy las. Pierwsze miejsca widokowe zaczynają się tak naprawdę od Myślenickich Turni. Możemy delektować się widokiem Giewontu z “drugiej strony”, Kopy Kondrackiej i samego Kasprowego. Widoki i obrazy zmieniają się w miarę jak wchodzimy do góry. Po drodze jest wiele miejsc, gdzie można usiąść i uwiecznić w pamięci dany obraz.







Trasa nie jest trudna i nie jest zbyt forsowna - należy jednak pamiętać, że “góra zawsze pozostanie górą” i w wyższych partiach, szczególnie od strony północnej mogą się zdarzyć oblodzone kawałki szlaku.

Tłum “kasprowych” ludzi
Wejście na szczyt ma tą przewagę nad wjechaniem, że wjeżdżając jesteśmy ciągle w tłumie ludzi; najpierw w kolejce po bilet, potem w samym wagoniku, a na koniec na szczycie. Idąc dysponujemy swoim czasem. Możemy sobie pozwolić na uwolnienie się od myślenia o czasie, a nawet zapomnienie o nim; nie wspominam o utrwalaniu powoli zmieniającego się żywego krajobrazu. Jeśli ktoś tego nie doświadczył - to polecam właśnie wejście na szczyt Kasprowego, zamiast wjechania.







Na szczycie prawie zawsze przy dobrej pogodzie jest tłum ludzi. Polecam podgląd na kamerkę umieszczoną na budynku stacji meteorologicznej lub na budynku górnej stacji kolejki. W wyszukiwarce wpisać można “Kasprowy kamera” i na pewno nam się pokaże odpowiedni link. Ciekawym jest doświadczenie polegające na oglądaniu ludzi, będąc tam u góry; patrzenie na ich zachowania i wyciąganiu wniosków o ich motywacji bycia tutaj, z perspektywy osoby, która weszła tu o własnych siłach. Pewnie kiedy będę stary i nie będę mógł już chodzić po górach, wjadę tu na pewno. Na górze spotkaliśmy dwie młode pary, które tutaj robiły sesje zdjęciowe w garniturach i sukniach ślubnych - było bezchmurnie i zdjęcia wyszły na pewno cudownie. Po drodze na górę spotkaliśmy grupkę ludzi z księdzem odprawiającym mszę świętą - dla osób wierzących pewnikiem było to niesamowite przeżycie. Były wycieczki zorganizowane i obcokrajowcy…









Beskid - najłatwiejszy szczyt Turystycznej Korony Tatr Zachodnich
Ze szczytu Kasprowego, patrząc na Tatry Wysokie i szlak wiodący po wierzchołkach w kierunku Świnicy, widać łagodne wejście na szczyt Beskidu (2012 m n.p.m.). Patrząc na niego z wierzchołka Kasprowego (1987 m n.p.m.) nie wydaje nam się że jest wyższy od niego, a właśnie tak jest. Jego łagodny stok zachęca do małej wycieczki nawet tych, co wjechali tutaj kolejką. Niewielkim wysiłkiem wspinamy się na niego. Na górze jest goła skała z słupkiem granicznym. Doskonały punkt widokowy. Beskid jest jednym z 27 szczytów Turystycznej Korony Tatr Zachodnich (patrz korony górskie w TrekPlannerze PlanetY Gór). Beskid jest bardzo ciekawą górą. Łagodne wejście od strony Kasprowego rekompensuje bardziej strome zejście w kierunku przełęczy Liliowe. Patrząc na ten szczyt od Przełęczy Liliowe widzimy zupełnie inną twarz tej samej góry. Od tej strony mamy strome skalne podejście.









Dlaczego Świnica tak się nazywa
Czerwony szlak biegnie dalej na Krajną Kopę (słow.)/ Skrajną Turnię (pol.) 2097 m n.p.m. Można obejść ją lub wejść na nią, co osobiście polecam, bo jest to jeden z szczytów Turystycznej Korony Tatr Wysokich (patrz TrekPlanner w portalu Planeta Gór). Stamtąd widzimy Świnicę w całej okazałości, nieco przysłoniętą szczytem Pośredniej Turni 2128 m n.p.m., na którą nie wiedzie żaden szlak, a którą omijamy obchodząc z prawej strony łagodnym łukiem.









Wreszcie dochodzimy do Świnickiej Przełęczy 2051 m n.p.m. skąd biegnie czarny szlak zejściowy i czerwony wejściowy na Świnicę.
Tu zaczyna się właściwe podejście na Świnicę. Dlaczego taka nazwa? Chłopak, który zszedł ze szczytu podszedł do swojej partnerki, która czekała na niego na przełęczy i powiedział; “połknąłem Świnię jak golonkę”. Trochę w tym jest prawdy… Kiedyś szczyt ten nazywał się Dżwinia Skała lub Szwinia Skała, co sugeruje konotacje do znanej nam świnki. Od połowy XX wieku funkcjonuje nazwa Świnica. Najbardziej prawdopodobnym pochodzeniem nazwy góry jest jej domniemane podobieństwo od strony północnej do postaci świni. Konia z rzędem temu, co wrysuje postać świnki w zdjęcie góry…





Mało kto wie, że w 1902 r. powstał projekt kolejki na Świnicką Przełęcz. Miała ona biec z Zakopanego do Kuźnic, potem Doliną Jaworzynki na Przełęcz Między Kopami, Halą Gąsienicową na Przełęcz Liliowe i szczytami na Świnicką Przełęcz. Miał tu stanąć wraz z górną stacją kolejki elegancki hotel. Kontrowersyjny projekt oprotestowany przez organizacje turystyczne upadł raczej z braku funduszy niż ideologii i nigdy do niego nie wrócono.
Góra jest bardzo popularna ze względu na bliskość kolejki na Kasprowy Wierch i dzięki temu łatwiejszemu wejściu na nią. Niestety popularność jest okupiona wieloma wypadkami, nieczęsto śmiertelnymi. Wchodząc na górę spotkałem przy szlaku zapalony znicz… Trzeba pamiętać, że jest to stroma, skalista góra, która kryje na szlaku wejściowym szereg niebezpiecznych miejsc. Druga część szlaku jest zabezpieczona łańcuchami, co też świadczy o skali trudności.









Radość bycia na szczycie
Wejście jest strome. Biegnie ono na szczęście po stronie południowej, bardziej nasłonecznionej, dzięki temu nie było oblodzonych kawałków trasy. Jeden z początkowych zakrętów zafundował jednak oblodzenia, co każdego przechodzącego wprawiło w lekką konsternację i dodatkową uwagę. Wchodzenie przy stałych oblodzeniach, myślę, że obowiązkowo przy użyciu raków.









Świnica ma dwa wierzchołki, wyższy 2301 m, na który poprowadzony jest szlak turystyczny i oddzielony Świnicką Szczerbiną Niżnią (2278 m), tzw. Wierzchołek Taternicki (2291 m), na który nie można wejść szlakiem. Sam szlak czerwony okrąża wierzchołek i samo ostateczne wejście następuje od strony Pięciu Stawów.
Pierwsza część trasy to mozolne wspinanie po dość dobrze oznaczonym szlaku. Są też odcinki, gdzie trzeba wzmóc uwagę ze względu na sypki piasek na skałach. Druga część to frajda dla amatorów wspinania się przy pomocy łańcuchów. Zaleca się kaski. Spotkałem dwoje dzieci z rodzicami, które zaopatrzone były w uprząż do ferrat.









Na szczycie jest mało miejsca. Kiedy wspiąłem się na górę było tam około 10 osób i wydawało się być ciasno. O widoku stamtąd nie będę się rozpisywał. Że zapiera dech w piersi, że jest niesamowity i wyjątkowy, to się każdy domyśla. Poniżej zdjęcia.
Na wierzchołku jesteśmy w towarzystwie wszędobylskich wróbli i potężnego krukowatego, który podfrunął po jakiś kęs porzuconej kanapki czy czegoś jadalnego, leżącego na wierzchu. Świnica to szczyt zwornikowy na zamknięty odcinek Orlej Perci. Niestety niektórzy ludzie nie mają wyobraźni i idą tym szlakiem dalej na Zawrat, pomimo zakazów; jeżeli zamknięto ten odcinek szlaku to był ważny powód dotyczący bezpieczeństwa. Kolejna niefrasobliwość lub raczej głupota…











Zawsze mam ochotę zostać na wierzchołku góry i nie schodzić. Z uczuciem żalu i spełnienia pożegnałem górę; nie wiem czemu, ale mam wewnętrzne przeświadczenie, że trzeba z każdą górą, na której się jest, prowadzić rozmowę jak z żywym człowiekiem...











Po pierwsze - bezpieczeństwo; zejście przez Liliowe na Halę Gąsienicową
Czarny szlak z Świnickiej Przełęczy jest stromy i osłonięty od słońca, co skutkuje, że jest oblodzony po niedawnych opadach śniegu. Widzimy jak dwie pary “walczą” z oblodzeniami schodząc już na pierwszym stromym odcinku - kilka metrów od przełęczy. Jedna z dziewczyn rezygnuje z zejścia i wdrapuje się z powrotem kilka metrów do góry na przełęcz. Postanawiają nie schodzić i nadrobić drogi oraz zejść przez bezpieczną i łagodną Przełęcz Liliowe.







Przy decyzjach wejścia na dany szlak warto zapytać ludzi, którzy idą w przeciwną stronę. Pytamy chłopaka, który wchodził tu czarnym szlakiem. Powiedział, że są dwa bardzo nieprzyjemne odcinki. Kierując się tą opinią, rezygnujemy z tego rozwiązania i udajemy się z powrotem szlakiem czerwonym na Przełęcz Liliowe. Po pierwsze bezpieczeństwo.
Na Świnickiej Przełęczy pewien chłopak czekał na grupę, od której się oderwał, wchodząc na Świnicę. W pewnym momencie drogi ogarnął go strach przed ekspozycją na szlaku. Podziwiam go, że miał odwagę na zawrócenie z szlaku, czując, że nie da rady wejść. Mam nadzieję, że koledzy byli po powrocie wyrozumiali. Po pierwsze bezpieczeństwo.







Nie żałujemy decyzji wyboru szlaku. Słońce już stało po stronie zachodniej, co dawało nam specyficznie wyostrzone widoki. Góry nakrapiane były coraz dłuższymi promieniami idącego na zachód słońca. Między Kopami zdecydowaliśmy, że schodzimy Doliną Jaworzynki. Oba szlaki zejściowe według informacji na szlaku, to ten sam czas zejścia. Degustując ostatnie widoki gór, podążaliśmy drogą powrotną na parking.





TRASA - suma według oficjalnych “czasówek” - 11 godzin;
Parking pod Wielką Krokwią przez Rondo Jana Pawła II – Kuźnice; 20 minut
Kuźnice zielony szlak przez Myślenickie Turnie – Kasprowy Wierch; 3 godziny
Kasprowy Wierch – Beskid; 45 minut
Beskid – Świnicka Przełęcz; 1 godzina 15 minut
Świnicka Przełęcz – Świnica; 1 godzina
Świnica – Świnicka Przełęcz; 45 minut
Świnicka Przełęcz – Przełęcz Liliowe; 1 godzina
Przełęcz Liliowe – węzeł szlaków przy Schronisku Murowaniec; 1 godzina 15 minut
rozgałęzienie szlaków przy Schronisku Murowaniec – rozejście szlaków; Przełęcz Między Kopami; 20 minut
Przełęcz Między Kopami – Kuźnice przez Dolinę Jaworzynki; 1 godzina
Kuźnice – parking; 20 minut.

Link do trasy: https://www.planetagor.pl/places/application/TrialPage.php?ID=28055

Sarum Keraj 2019

1 komentarz:

  1. Z tych dwóch byłam tylko na Kasprowym. Na Świnice jakoś nie miałam odwagii. Nawet na Kościelec mam opory iść. Za to bardzo przyjemnie się idzie na Czerwone Wierchy. Mąż był zmęczony podejściem, a ja znów przy zejściu miałam kłopot z kolanem. Dobrze że na drugi dzień się uspokoiło bo droga z Hali Kondratowej na Kasprowy była trochu stroma.

    OdpowiedzUsuń

TATRY - ZABAWA W KORONY