ŚWIĘTA KATARZYNA i prawie nocne wejście na ŁYSICĘ I SKAŁĘ AGATY, jako niezbędne uzupełnienie zdobytych gór w KORONIE GÓR POLSKI. Zejście w ciemnościach - nauczka za brak szacunku do gór. W drodze do Gór Świętokrzyskich; OROŃSKO z magicznym parkiem, w kontekście rozważań o tym, co rozróżnia FILOZOFIE WSCHODU vs FILOZOFIE ZACHODU.
Dystans – 5,8 km
Suma roczna na 2020 r. - 496,5 km. (do planu tysiąca km./rok brakuje 503,5 km.)
Przewyższenie – 276 m.
Najwyższy punkt – Skała Agaty 614 m n.p.m.
Cała wycieczka zapisana jest w TrekPlannerze na portalu Planeta Gór na moim profilu. Poniżej screen.
Święta Katarzyna.
Góry Świętokrzyskie to formacja, która oficjalnie zalicza się do klasyfikacji Korony Gór Polski. Pomimo, że góry te są najniższe ze wszystkich pozostałych, stanowią obowiązkowy punkt na mapie każdego górołaza. Tak też je potraktowałem. Nonszalancja w moim podejściu zaowocowałaby poważną kontuzją. Otóż, schodząc po ciemku wśród skał gołoborza, nie zabrałem latarki. Gdyby nie światło w komórce, to schodząc połamałbym nogi. Gór nie można bagatelizować, nawet tych mniejszych...
Święta Katarzyna to ciekawa miejscowość. Założona podobno przez rycerza Wacławka, który wróciwszy z krucjaty w 1399 r. osiadł tu, by życiem pustelnika odpokutować za grzechy. Nazwa Święta Katarzyna pochodzi od figury świętej Katarzyny Aleksandryjskiej (nawiasem mówiąc patronki między innymi filozofów), którą to przywiózł według tradycji wspomniany rycerz Wacławek prosto z Afryki.
Miejscowość, oprócz bliskości Łysicy, posiada trzy główne atrybuty turystyczne. Są to; monumentalny, wielokrotnie wypalony klasztor bernardynek, kaplica cmentarna, zwana Kaplicą Żeromskiego, gdzie nasz narodowy pisarz wraz z kolegą szkolnym Jankiem Stróżeckim podpisał się na murze (niezły gagatek) i Kaplica św. Franciszka w drodze na Łysicę. Ta ostatnia atrakcja znajduje się niedaleko wejścia do parku, po drodze na Łysicę i ma przed sobą bardzo ciekawe oczko wodne. Jest to cudowne źródełko, którego woda podobno leczy problemy z oczami. Jedna z wersji legendy mówi, że na szczycie Łysicy (Skały Agaty) był zamek, w którym mieszkały trzy siostry (w innej wersji są dwie). Do najmłodszej z nich przyjechał w konkury piękny rycerz. Najstarsza z sióstr, która nie miała dobrego charakteru, wiedziona zazdrością o powodzenie najmłodszej, zabiła ją. Za tenże uczynek siostra została ukarana śmiercią od pioruna, który dodatkowo zmienił zamek w ruinę. Średnia z sióstr, siedząc na tychże ruinach, długo opłakiwała tragedię własnej rodziny. Łzy spływały z góry, a że było ich wiele, to u podnóża stworzyły cudowne źródełko, które leczy z chorób związanych z oczami.
Góry Świętokrzyskie to formacja, która oficjalnie zalicza się do klasyfikacji Korony Gór Polski. Pomimo, że góry te są najniższe ze wszystkich pozostałych, stanowią obowiązkowy punkt na mapie każdego górołaza. Tak też je potraktowałem. Nonszalancja w moim podejściu zaowocowałaby poważną kontuzją. Otóż, schodząc po ciemku wśród skał gołoborza, nie zabrałem latarki. Gdyby nie światło w komórce, to schodząc połamałbym nogi. Gór nie można bagatelizować, nawet tych mniejszych...
Święta Katarzyna to ciekawa miejscowość. Założona podobno przez rycerza Wacławka, który wróciwszy z krucjaty w 1399 r. osiadł tu, by życiem pustelnika odpokutować za grzechy. Nazwa Święta Katarzyna pochodzi od figury świętej Katarzyny Aleksandryjskiej (nawiasem mówiąc patronki między innymi filozofów), którą to przywiózł według tradycji wspomniany rycerz Wacławek prosto z Afryki.
Miejscowość, oprócz bliskości Łysicy, posiada trzy główne atrybuty turystyczne. Są to; monumentalny, wielokrotnie wypalony klasztor bernardynek, kaplica cmentarna, zwana Kaplicą Żeromskiego, gdzie nasz narodowy pisarz wraz z kolegą szkolnym Jankiem Stróżeckim podpisał się na murze (niezły gagatek) i Kaplica św. Franciszka w drodze na Łysicę. Ta ostatnia atrakcja znajduje się niedaleko wejścia do parku, po drodze na Łysicę i ma przed sobą bardzo ciekawe oczko wodne. Jest to cudowne źródełko, którego woda podobno leczy problemy z oczami. Jedna z wersji legendy mówi, że na szczycie Łysicy (Skały Agaty) był zamek, w którym mieszkały trzy siostry (w innej wersji są dwie). Do najmłodszej z nich przyjechał w konkury piękny rycerz. Najstarsza z sióstr, która nie miała dobrego charakteru, wiedziona zazdrością o powodzenie najmłodszej, zabiła ją. Za tenże uczynek siostra została ukarana śmiercią od pioruna, który dodatkowo zmienił zamek w ruinę. Średnia z sióstr, siedząc na tychże ruinach, długo opłakiwała tragedię własnej rodziny. Łzy spływały z góry, a że było ich wiele, to u podnóża stworzyły cudowne źródełko, które leczy z chorób związanych z oczami.
Źródełko św. Franciszka |
Kiedy popatrzy się w oczko wodne na miejscu źródełka, można zaobserwować od czasu do czasu, unoszące się z dna, bąbelki powietrza. Fakt ten świadczy o mineralnym charakterze tego źródła.
Źródło jest bardzo popularne wśród okolicznej ludności, tym bardziej, że nigdy nie zamarza i ma stałą temperaturę 7 stopni. Istnieje kilka przesądów o piciu tej wody. Pierwszy mówi, że “kto wodą św. Franciszka się myje, ten żadnych kosmetyków nie potrzebuje”. Druga przypowiastka mówi, iż żona przemywając tą wodą oczy męża zagwarantuje sobie to, że będzie on patrzał na nią tak, jak ona by tego chciała. Gorzej, kiedy mąż sam sobie oczy wodą ową przemyje.
Łysica i Skała Agaty.
Trasę rozpocząłem w miejscowości Święta Katarzyna. 19.20 to godzina zachodu słońca. Przeciągając wcześniejszą wizytę w muzeum w Orońsku dotarłem na miejsce o 19-tej. W względnej wieczornej jasności rozpocząłem zdobywanie szczytu. Zacząłem przy bramie wejściowej o godz. 19.07. Potem dowiedziałem się, że do 17-tej wykupuje się tu podobno bilety wstępu.
Źródło jest bardzo popularne wśród okolicznej ludności, tym bardziej, że nigdy nie zamarza i ma stałą temperaturę 7 stopni. Istnieje kilka przesądów o piciu tej wody. Pierwszy mówi, że “kto wodą św. Franciszka się myje, ten żadnych kosmetyków nie potrzebuje”. Druga przypowiastka mówi, iż żona przemywając tą wodą oczy męża zagwarantuje sobie to, że będzie on patrzał na nią tak, jak ona by tego chciała. Gorzej, kiedy mąż sam sobie oczy wodą ową przemyje.
Łysica i Skała Agaty.
Trasę rozpocząłem w miejscowości Święta Katarzyna. 19.20 to godzina zachodu słońca. Przeciągając wcześniejszą wizytę w muzeum w Orońsku dotarłem na miejsce o 19-tej. W względnej wieczornej jasności rozpocząłem zdobywanie szczytu. Zacząłem przy bramie wejściowej o godz. 19.07. Potem dowiedziałem się, że do 17-tej wykupuje się tu podobno bilety wstępu.
Wejście do parku. |
Kaplica św. Franciszka. |
Szczyt Łysicy. |
Wierzchołek osiągnąłem po 25-ciu minutach. Dumny z siebie (oficjalny czas wejścia na wskaźniku to godzina) zrobiłem kilka fotek i przymierzyłem się do dalszej trasy po szlaku czerwonym.
Łysica (613 m. n.p.m.) wchodzi w skład Korony Gór Polski. Niedawno jeszcze oficjalny pomiar tej góry wynosił 612 m. n.p.m. Skała Agaty jako przeciwległy, wschodni wierzchołek tego masywu mierzył 608 m. n.p.m. Nowe pomiary koronę pierwszeństwa przekazały Skale Agaty, która oficjalnie mierzy 614 m. n.p.m.
Nazwa Łysica pochodzi podobno od łysej powierzchni. Gdzieś jednak przeczytałem, że w miejscowej gwarze mówi się o błyskawicach, iż się “łyska” i że nazwa Łysica pochodzi od miejsca, gdzie często uderzają pioruny i widać tam błyskawice. Na poparcie tej tezy autor twierdzi, że miejscowi “gołe miejsca na zboczach” nazywają gołoborzami, i nie stosują określenia “łysych borów”, co kłóci się trochę z nazwą niedalekiej Łysej Góry.
Ze szczytu Łysicy, gdzie na niewielkim kamiennym kopczyku przytwierdzono krzyż, udałem się w ciemność; w kierunku Skały Agaty. Na szczycie docierały do mnie jeszcze jakieś ostatnie promienie słońca. Jednak wchodząc w las straciłem kontakt z światłem. Spotkani na Łysicy dwaj piechurzy, idący w przeciwnym kierunku, nakładali tam czołówki (jeden z nich był w trakcie trekkingu ponad 100 kilometrowego, bez odpoczynku, przez całe Góry Świętokrzyskie). Uświadomiłem sobie, że zapomniałem swojej czołówki w samochodzie. Mając komórkę z opcją latarki, włączyłem ją. Dotarła do mnie myśl, że bez źródła światła nie dałbym sobie rady. W ciemności lasu po prostu nic nie widać. Liczyłem, że dojdę do jakiejś tabliczki z nazwą punktu, niestety niczego takiego nie napotkałem lub nie widziałem. Kiedy po ok. 10 minutach szybkiego marszu, zacząłem zauważalnie tracić wysokość, zawróciłem. Schodzenie po gołoborzu (tutaj jest ono zarośnięte drzewami i nie ma żadnego wyraźnego miejsca widokowego związanego z otwartą przestrzenią) jest bez latarki niemożliwe. Zweryfikowałem moje podejście to tych gór. Trzeba jednak z szacunkiem i pokorą odnosić się do wszystkich gór, bo nawet takie niskie, mogą zaskoczyć. Dzięki komórce bezpiecznie zszedłem na dół.
Orońsko.
Orońsko to miejscowość w pobliżu Radomia, gdzie zatrzymaliśmy się w drodze do Gór Świętokrzyskich. Znajduje się tam magiczne miejsce. Jest to rozległy park z współczesnymi rzeźbami wraz z kilkoma budowlami, mieszczącymi różne eksponaty. W centralnym miejscu parku znajduje się pałacyk poświęcony żyjącemu i tworzącemu tu Józefowi Brandtowi.
Nazwa Łysica pochodzi podobno od łysej powierzchni. Gdzieś jednak przeczytałem, że w miejscowej gwarze mówi się o błyskawicach, iż się “łyska” i że nazwa Łysica pochodzi od miejsca, gdzie często uderzają pioruny i widać tam błyskawice. Na poparcie tej tezy autor twierdzi, że miejscowi “gołe miejsca na zboczach” nazywają gołoborzami, i nie stosują określenia “łysych borów”, co kłóci się trochę z nazwą niedalekiej Łysej Góry.
Ze szczytu Łysicy, gdzie na niewielkim kamiennym kopczyku przytwierdzono krzyż, udałem się w ciemność; w kierunku Skały Agaty. Na szczycie docierały do mnie jeszcze jakieś ostatnie promienie słońca. Jednak wchodząc w las straciłem kontakt z światłem. Spotkani na Łysicy dwaj piechurzy, idący w przeciwnym kierunku, nakładali tam czołówki (jeden z nich był w trakcie trekkingu ponad 100 kilometrowego, bez odpoczynku, przez całe Góry Świętokrzyskie). Uświadomiłem sobie, że zapomniałem swojej czołówki w samochodzie. Mając komórkę z opcją latarki, włączyłem ją. Dotarła do mnie myśl, że bez źródła światła nie dałbym sobie rady. W ciemności lasu po prostu nic nie widać. Liczyłem, że dojdę do jakiejś tabliczki z nazwą punktu, niestety niczego takiego nie napotkałem lub nie widziałem. Kiedy po ok. 10 minutach szybkiego marszu, zacząłem zauważalnie tracić wysokość, zawróciłem. Schodzenie po gołoborzu (tutaj jest ono zarośnięte drzewami i nie ma żadnego wyraźnego miejsca widokowego związanego z otwartą przestrzenią) jest bez latarki niemożliwe. Zweryfikowałem moje podejście to tych gór. Trzeba jednak z szacunkiem i pokorą odnosić się do wszystkich gór, bo nawet takie niskie, mogą zaskoczyć. Dzięki komórce bezpiecznie zszedłem na dół.
Orońsko.
Orońsko to miejscowość w pobliżu Radomia, gdzie zatrzymaliśmy się w drodze do Gór Świętokrzyskich. Znajduje się tam magiczne miejsce. Jest to rozległy park z współczesnymi rzeźbami wraz z kilkoma budowlami, mieszczącymi różne eksponaty. W centralnym miejscu parku znajduje się pałacyk poświęcony żyjącemu i tworzącemu tu Józefowi Brandtowi.
Orońsko - wystawa w Oranżerii |
Jedna z genialnych, a jednocześnie prostych dzieł - Galeria Oranżeria. |
Instalacja wkomponowana w szybę - druciki metalowe. |
Całość kompleksu nosi nazwę Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. W sercu parku, jak już wspomniałem, znajduje się pałac Józefa Brandta z utrzymanymi w stylu XIX wiecznej neorenesansowej willi pomieszczeniami. Stylowe umeblowanie z tamtych czasów, od czasu do czasu uzupełnione jest jakąś współczesną rzeźbą, co stwarza niezwykłe wrażenie. Z okien widać przestrzeń parkową, w której zainstalowano eksponaty współczesnych rzeźbiarzy. Ich kolorystyka i kształt dają niezwykły i niepowtarzalny widok na tle panującej w parku zieleni.
Władysław Hasior "Rzeźby wyrwane z ziemi" |
Magdalena Abakanowicz "Mutanty" |
Ekspozycję rzeźby współczesnej można oglądać również w budynku Muzeum Rzeźby Współczesnej, Galerii “Oranżeria”, Galerii “Wozownia” i Galerii “Kaplica”. Ponadto na terenie całego parku rozmieszczone są, niekiedy wpasowane lub nawet wbudowane w teren instalacje i rzeźby współczesnych twórców. Wyróżniają się tutaj prace Magdaleny Abakanowicz. Jej “Mutanty” “pasące się” przed budynkiem pałacyku wprowadzają w nieoczywisty świat wyobraźni twórczej. Monumentalny, ukrzyżowany Chrystus Władysława Hasiora (rzeźby wyrwane z ziemi), znajdujący się na jednym z parkowych drzew, dopełnia wrażenia magii miejsca. Czym bardziej zagłębiamy się w park, tym więcej pozytywnych emocjonalnych zaskoczeń i wrażeń.
Małgorzata Mizga-Tas - Ćwiczenia Ceroplastyczne |
Magdalena Abakanowicz "Głowy" |
Należy zaznaczyć, że obiekt Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku prowadzi również warsztaty i deklaruje możliwość pobytu dla rzeźbiarzy w ramach domu pracy twórczej. Dlatego obiekt ten wydaje się być wyjątkowy nie tylko biorąc pod uwagę ekspozycje. Odwiedzając to miejsce, mamy wrażenie, że jest ono w jakiś sposób żywe.
Filozofie wschodu vs filozofie zachodu.
Symboliczne rozłożenie masywu Łysicy ze wschodu na zachód i moje po nim błądzenie po ciemku, dało mi pomysł na nawiązanie do ciekawej kwestii porównawczej filozofii na linii wschód - zachód..
“Bo wschód to wschód, a zachód to zachód i nigdy się nie spotkają.” Nie znam autora tego dawno zasłyszanego cytatu, ale niezwykle trafnie oddaje on różnice pomiędzy filozofią wschodu a filozofią zachodu. To jak porównywanie pionu i poziomu; niby ta sama nieskończona linia, a tak odmienna. Zastanawiam się nawet, choć mam świadomość, że jest to perspektywa człowieka zachodu, czy określenie wschodnich systemów myślowych nie koliduje z mianem filozofii sensu stricto, pojęcia jakkolwiek pochodzącego z języka greckiego, czyli z obszaru kultury zachodniej.
Podstawową różnicą jaka tkwi u podstaw tych dwóch odrębnie rozważanych zbiorów myśli świata zachodu i świata wschodu jest stosunek do religii. Wschód w swoich systemach filozoficznych nigdy nie oddzielił wyraźnie religii od filozofii. Religia i filozofia jest na wschodzie tożsama, a nawet nierozerwalna. Zachód rozpoczął historię filozofii od oddzielenia religii od tejże. System filozoficzny, który ma w swoim kręgu rozważań religię, skupia się prędzej czy później, przede wszystkim na problemach etycznych, co ma właśnie miejsce w tzw. filozofiach wschodu.
Filozofie zachodu bazują na ciekawości odkrywczej i nie dotyczą li tylko dbałości o istnienie centralnie umieszczonej jednostki lub zbiorowości ludzkiej. W systemach wschodu chodzi głównie o zbawienie siebie lub wyzwolenie się z kręgu cierpień. W tym kontekście filozofie zachodu są typowo akademickie, żaden z filozofów zachodu nie był przykładem na osiągnięcie stanu zbawienia lub przekroczenia siebie w takim kontekście, w jakim ma to miejsce u myślicieli wschodu. Filozofie zachodu dbały o przekraczanie granic ludzkiego poznania i prawdziwość badawczą. Wschód wyznaczał inne cele. Filozofie zachodu budowały się jakby w “pionie”, czyli jeden system budowany był na doświadczeniach poprzednich. Na wschodnim biegunie myśli systemy tworzyły się w “poziomie” tworząc swe systemy niezależnie od siebie, jakby obok.
Ryan Gander - "Błyszczące rzeczy, które nic nie znaczą" |
Wektory rozumowania i wektory poznawcze w obu tych kręgach biegną w przeciwnym kierunku. We wschodnich systemach dąży się do zrozumienia jedynej prawdy, która jest skondensowana punktowo na jedynej esencjonalnej myśli lub dążeniu. Filozofie zachodu kierują wektor poznawczy od jednostki w kierunku granic poznania, stawiając w odpowiedzi na rozwiązaną kwestię kolejne pytania. Na zachodzie fragmentaryzuje się rzeczywistość, a tymczasem wschód ujednolica i zmierza do osiągnięcia całości. Fragmentaryzacja sprzyja myśleniu matematycznemu, stojącemu u podstaw filozofii zachodu. Myślenie wschodnie wychodzi ponad myślenie matematycznymi systemami formalnymi. Formalizm jest typową domeną zachodu.
Reasumując; odmawiam systemom myślowym wschodu miana filozofii w wąskim znaczeniu tego słowa. Jednak doświadczenie oparte w dużej mierze na wielowiekowej historii tychże systemów myślowych, które swoją mądrość budowały na niekiedy intuicyjnej obserwacji, rodzi uzasadniony szacunek. Wschód z całą jego spuścizną należy brać pod uwagę kontynuując najlepszą tradycję zachodniej myśli filozoficznej.
Sarum Keraj; 05 wrzesień 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz