czwartek, 11 czerwca 2020

GÓRA ŻAR I OKOLICE, czyli małe jest piękne (Beskid Mały)

Wagonik kolejki na górę Żar na tle panoramy gór.
Góra Żar kojarzy się z elektrownią wodną, kolejką z punktem widokowym i szybowcami. Do tych niewątpliwych atrybutów dodaję jeszcze malownicze krajobrazy Soły i Międzybrodzia. Ważnym punktem na mapie są też panoramy z okolicznych gór; Kiczery, Porębskiego Gronia i Bukowskiego Gronia. Zainspirowany techniką dodaję też kilka myśli na temat prędkości.

Dystans – 23,1 km
SUMA ROCZNA NA 2020 r. - 241,7 km. (do PLANU TYSIĄCA KM./ROK brakuje 758,3 km.)
Przewyższenie – 1,25 km.
Najwyższy punkt – Kiczera 827 m n.p.m.
Cała wycieczka zapisana jest w TrekPlannerze na portalu Planeta Gór na moim profilu. Poniżej screen. Na czerwono oznaczyłem moją trasę.


PORĄBKA - WEJŚCIE, SZLAK CZERWONY 
Porąbka to bardzo ładna miejscowość. Widać, że tutejsi włodarze dbają o porządek i dobry wizerunek. Widać też, że mieszkańcy dobrze się tu czują, co poznać po wielkich ilościach kwiatów w ich zadbanych ogrodach. W okolicach kościoła jest wiele miejsc parkingowych i co najważniejsze; darmowych. Ruszamy stąd wzdłuż rzeki Soły, idąc wpierw znakami zielonymi, a później, od zapory wodnej, szlakiem czerwonym. Mijamy wiele kwitnących drzew akacji, które swoim oszałamiającym zapachem dały dodatkowy powód do polubienia tego miejsca.
Kwitnące akacje, których w Porąbce jest wiele.

Widok na zaporę wodną.

Zapora wodna jest ciekawą konstrukcją. Po niej biegnie szosa. Można też na nią wejść, by pozachwycać się okolicą i widokami znad rozpoczynającego się w tym miejscu Jeziora Międzybrodzkiego. Zapora została wzniesiona w latach 1928-1937, spiętrzając wody Soły na prawie 37 metrów (taka jest jej wysokość). Długość tej konstrukcji to 260 metrów. Przy zaporze funkcjonuje elektrownia wodna jako jeden z trzech elementów kompleksu Porąbka - Góra Żar i Tresna. Jej moc to 6,5 MW.
Widok z zapory wodnej na Jezioro Międzybrodzkie.

Widok na górę Żar.
Mijamy zaporę, by piąć się powoli pod górę stromym brzegiem Jeziora Międzybrodzkiego za znakami czerwonymi. Mijamy po drodze wiele malowniczo usadowionych domków letniskowych z oszałamiającym widokiem na taflę jeziora z jednej, i na góry z drugiej strony. Szlak wiedzie potem lasem i dopiero po osiągnięciu pewnej wysokości otwiera nam się widok na okolicę. Z jednej strony widzimy taflę Jeziora Międzyrzeckiego, nad którą króluje masyw górski z najwyższym - Czuplem. Z drugiej strony otwiera się nam widok na industrial GOP-u. Niestety przeszkadzają nam w pełnym docenieniu walorów tej panoramy słupy wysokiego napięcia.
Widok z szlaku na górę Żar w kierunku Jeziora Międzybrodzkiego.

GÓRA ŻAR
Górę Żar (761 m. n.p.m.) pokrywa w przeważającej powierzchni sztuczny zbiornik wodny. Uwaga dla amatorów pływania; nie da się tam wejść i popływać; wszystko jest szczelnie ogrodzone i monitorowane. Pływanie moim zdaniem byłoby bardzo ryzykowne, gdyż masy wody opadające z zbiornika w czasie pracy elektrowni mogłyby z pewnością wciągnąć takiego amatora pływania w głębiny tej konstrukcji. Ponadto sama grobla jeziora i najbliższy teren wokół, też jest areałem zamkniętym. Cyfry jakie można przeczytać w związku z funkcjonowaniem tej elektrowni są imponujące. Kształt zbiornika podobny jest do elipsy, której krótsza oś ma 250 m., a dłuższa oś ma 650 metrów. W najgłębszym miejscu zbiornik ma 28 metrów. Jego objętość to 2,3 mln. metrów sześciennych, czyli tyle, ile dwa baseny olimpijskie z hakiem. Powierzchnia korony zbiornika to 14 ha. Moc turbin elektrowni to 500 MW. Elektrownia może działać dzięki zgromadzonej tu wodzie przez około 4 godziny. Po tym czasie, pompy napełniają basen główny przez 5,5 godziny. Obiekt wybudowano w latach 1969 - 1979. Wśród pomysłodawców, a raczej praojców, był między innymi Gabriel Narutowicz - prezydent II RP, który propagował samą ideę wybudowania tego typu obiektu. To co najciekawsze w tym miejscu kryje jednak samo wnętrze góry. Są to sztolnie upadowe, sztolnie odprowadzające i komora elektrowni. Obiekt można zwiedzać. Trasa obejmuje; przejście od bramy wjazdowej do budynku głównego, projekcję filmu, prelekcję przy makiecie przestrzennej elektrowni, zejście sztolnią komunikacyjną na poziom podstawowy komory elektrowni, przejście obok silników rozruchowych do nastawni i wyjście sztolnią ewakuacyjną do sztolni komunikacyjnej. Za całość max. płacimy 18 złotych.
Ostatnia prosta na wierzchołek.
Nadwyżek prądu elektrownia de facto nie produkuje. Więcej energii wydaje się na wpompowanie wody na górę, niż otrzymuje się jej dzięki tej wodzie. Moc generatorowa każdej z 4 turbin wynosi 125 MW, a moc pompowa 135,5 MW. Elektrownia powstała, by generować prąd wtedy, kiedy jest on potrzebny, czyli w szczytach poboru energii. Zazwyczaj nocami, kiedy pobór energii jest mały, zbiornik jest napełniany. Elektrownia jest idealna na dzisiejsze czasy, czasy brutalnych, niekiedy irracjonalnych prawideł ekonomii. Wykorzystuje się nocną, tanią energię z węgla, by stworzyć “ekologiczną”, droższą energię z wody za dnia.
Widok na industrial GOP-u. W dole Porąbka i Jezioro Czanieckie. W oddali kominy Elektrowni Jaworzno.

Masyw Hrobaczej Łąki i Magurki.
Góra Żar jest kojarzona z tradycjami lotniczymi. W 1936 r. powstała tu szkoła szybowcowa. Dziś można skorzystać ze znajdującego się na wierzchołku punktu paralotniarskiego.
Stacja meteo, maszt nadawczy i punkt widokowy z panoramą.
W 2004 roku uruchomiono tu kolej linowo - terenową, której właścicielem są Polskie Koleje Linowe. Wygodne wagoniki mogą przewieźć jednorazowo 230 osób. Moc przewozowa to 1200 osób na godzinę. Oprócz osób, wagoniki mogą przewieźć również rowery, z czego korzystają amatorzy licznych tu tras rowerowych. Zimą dostępna jest też trasa narciarska. Dolna stacja kolejki znajduje się w Międzybrodziu Żywieckim, a długość podjazdu to 1334 metry. Wagoniki pokonują wysokość 304 metrów.
Widok na Jezioro Żywieckie (w głębi) i okoliczne góry.

Nad lewym zakończeniem Jeziora Żywieckiego w oddali widnieje Rozsutec z pasma Małej Fatry.
Jeśli chodzi o Górę Żar należy wspomnieć jeszcze o znajdującej się tu stacji meteo, kilku punktach gastronomicznych i punkcie widokowym z lunetami. Widok stąd jest bogaty jakościowo, gdyż można przy dobrej pogodzie zobaczyć szczegółowy industrial GOP-u, a nawet Jurę Krakowsko Częstochowską. Z drugiej strony wierzchołka podziwiamy wachlarz gór. Wśród szczytów, które można stąd zobaczyć, jest Pilsko, Rysianka, Romanka, Rycerzowa, Wielka Racza, Barania Góra i Skrzyczne Wisienką na torcie, przy dobrej pogodzie, jest Rozsutec i Wielki Krywań z pasma Małej Fatry.

KICZERA I CISOWA GRAPA
By zobaczyć Górę Żar z większej wysokości, udajemy się najpierw na Kiczerę, a potem na Cisową Grapę. Są to dwie góry, które sterczą ponad miską zbiornika wodnego. Robiąc zdjęcie z wysokości wału widzimy je jak na dłoni.
Widok zbiornika. Z lewej Kiczera z prawej Cisowa Grapa.
Idziemy szlakiem czerwonym. Wiedzie on wpierw wzdłuż płotu okalającego obiekt, by opuszczając ogrodzenie zanurzyć się potem w las. Przewyższenie nie jest duże. Po drodze mijamy charakterystyczną kapliczkę wkomponowaną w podziurawione drzewo bukowe.
Kapliczka w drodze na Kiczerę.
Kiedy dróżka zaczyna się piąć nieco bardziej w górę odsłania się nam sympatyczna polanka zakończona ławeczką i miejscem na ognisko. Stamtąd możemy podziwiać górę Żar w całej okazałości. Ludzie właśnie tu przystają na dłużej, by kosztując tego widoku usiąść na ławeczce lub miękkiej trawie na posiłek.
Polanka na Kiczerze z widokiem na Żar.

Zbiornik widziany z Kiczery.
Nieco wyżej, za laskiem, czeka nas kolejna niespodzianka; widok w przeciwnym kierunku na Trzonkę, Porębski i Bukowski Groń. Na szczycie Kiczery (827 m. n.p.m.) jest miejsce na ognisko i ewentualny biwak. Kolejna urocza polanka.
Kiczera - szczyt.

Widok na Trzonkę i Porębski z Kiczery.
Nawet nie zdaliśmy sobie sprawy kiedy dołączył do nas szlak żółty, gdy na Przełęczy Isenickiej dołączył też szlak zielony. Z Przełęczy Isenickiej mogliśmy już bezpośrednio schodzić szlakiem żółtym do Roztoki, jednak zachciało nam się sprawdzić widoki z sąsiedniego szczytu, jakim jest Cisowa Grapa (810 m. n.p.m.). Nie wiedzie tam żaden szlak, a wchodzi się dosłownie prosto pod górę, opuszczając szlak czerwony. Wejście wiedzie dość stromą, wydeptaną ścieżką. Na samej górze czekał na nas widok Góry Żar z zupełnie innej perspektywy niż na Kiczerze. Na każdym z tych szczytów mieliśmy przyjemność oglądania krążącego nad Żarem szybowca. Odpocząwszy, wróciliśmy na Przełęcz Isenicką by trzymać się już tylko szlaku żółtego w dół.
Zbiornik Żar z Cisowej Grapy.

TRZONKA, PORĘBSKI GROŃ, ZŁOTA GÓRKA
Kolejną niewątpliwą przyjemnością jest sąsiadująca poprzez dolinę, Trzonka i Bukowski Groń. Udajemy się najpierw w kierunku Trzonki szlakiem żółtym. Schodzimy bardzo przyjemnym lasem, aż do rzeczki Wielka Puszcza. Przyjemność schodzenia zamienia się w przyjemność wchodzenia w momencie przejścia przez rzeczkę - jak w każdej dolinie górskiej. Wzdłuż rzeki prowadzi też asfaltowa szosa. Pnąc się pod górę mijamy kilka zabudowań i kilka urokliwych polanek. Prawie każda mijana przez nas zabudowa miała coś ciekawego w swej architekturze.
Polanka w drodze na Trzonkę.
Z Kiczery widzieliśmy, że Porębski Groń jest wykarczowany; mało powiedziawszy; jest łysy. Dotarłszy do Przełęczy Bukowskiej, gdzie jest kilka uroczo usytuowanych domostw, skręciliśmy z głównej drogi (szlak zielony) i dalej znakami żółtymi pieliśmy się na Porębski Groń. To co tam zastaliśmy przyprawiło mnie o wściekłość. Drwale zamiast normalnie dokonywać wyrębu, wpierw opalali każde drzewo z osobna, by go potem ściąć. Kiedy zwykły obywatel nie może zrobić ogniska w własnym ogródku, nie narażając się na mandat, tutaj drwale każde drzewo opalają. A zupełnym barbarzyństwem było pozostawienie tak przypalonych drzew; oczywiście wypuszczają one liście, żyją nadal, ale widok jest potworny. Człowieka stać na barbarzyństwo nie tylko wobec zwierząt ,ale i wobec drzew…
Podpalone drzewo, które "ocalało z rzezi". Inne podpalone drzewa wycięto, ale kilka pozostawiono i o dziwo rosną.
Łysy wierzchołek Porębskiego daje świetne widoki na sąsiadujące góry. Pięknie stąd prezentuje się Góra Żar i Kiczera. Na samym wierzchołku roztacza się inna panorama; industrial GOP i widok na sąsiednie miejscowości leżące u podnóża gór, w szczególności na Andrychów.
Widok z Porębskiego na Kiczerę i Żar. Przed nami pobojowisko przypalonych pni.

Widok z Porębskiego na Industrial GOP.

Szczyt Porębski Groń.
Poszliśmy jeszcze dalej żółtym szlakiem. Doszliśmy aż na Złotą Górę. Jest ona jednak w całości zalesiona i nie dała nam takich wrażeń wizualnych jak Porębski. Powracając, zrobiłem zdjęcie kolejnemu barbarzyństwu. Nagle w lesie ukazuje nam się polanka obsiana jakimś zbożem. Jest to “chatka z piernika” czekająca na biedne zwierzątka, które zwabione tu jedzeniem trafiają na celownik myśliwego ukrytego w ambonie na skraju lasu. Postanowiłem, iż złożę oficjalne zapytanie do Lasów Państwowych o proceder wynajmowania myśliwym polanek w środku lasu na polowania, tym bardziej, że ma to miejsce blisko obszarów chronionych...
Częsta praktyka myśliwych. Wynajmują polankę w lesie, zasiewają ją i dokonują odstrzału zwierząt tu przychodzących.
BUKOWSKI GROŃ I PALENICA
Po tylu wrażeniach widokowych myślałem, że niewiele mnie już zaskoczy. A jednak. Wchodząc pod Bukowski Groń czekała nas niespodzianka. Z rozległych polanek podziwiamy głównie Kiczerę i Żar, jednak w pewnym momencie szlak ustawia się pod takim kątem, że widoczny jest masyw Babiej Góry i po prawej jego stronie, w oddali, rozpoznajemy majaczące daleko, ośnieżone szczyty Tatr. Taka wisienka na torcie.
Widok z Trzonki na Kiczerę i Żar.

Na horyzoncie z lewej masyw Babiej Góry. Po jego prawej stronie Tatry.
Aby móc w pełni pochwalić się szczytami z trasy, postanowiłem nieco zboczyć z oznakowanego szlaku (teraz idziemy zielonym) i podejść na sam wierzchołek Bukowskiego Gronia (767 m. n.p.m.). Tamże, blisko samego szczytu, odkrywam następne miejsce ze spektakularnym widokiem na industrial GOP-u i na okoliczne miejscowości leżące u podnóża góry. Punkt szczytowy tej góry zaznaczony jest stosem kamieni i dwoma tabliczkami informacyjnymi.
Bukowski Groń.
Schodząc szlakiem zielonym w kierunku Porąbki przechodzimy przez trzy ciekawe miejsca widokowe. Pierwsze miejsce to widok na industrial ROW. Widać stąd hałdę w Rydułtowach i elektrownię w Rybniku (w innych miejscach widokowych widok w tamtą stronę zawsze jest zasłonięty). Drugie ciekawe miejsce to Palenica (572 m. n.p.m.) skąd rozpościera się widok na czoło zbiornika na górze Żar. Trzecie miejsce to panorama na Porąbkę i Jezioro Czanieckie. Widać stąd też bardzo dobrze zaporę w Porąbce, którą mijaliśmy rano.
Widok na industrial ROW. Nad Jeziorem Goczałkowickim widać z jednej strony hałdę w Rydułtowach a z drugiej elektrownię Rybnik.

Palenica.

Widok na Porąbkę i zaporę
PRĘDKOŚĆ
Trasę wraz z odpoczynkami i dwoma posiłkami pokonaliśmy w 7,5 godziny, czyli z średnią prędkością około 3 km/h. Cyfry niekiedy niewiele nam mówią. Kiedy je jednak zestawimy z empirycznie możliwymi do uzmysłowienia sobie danymi, to cyfry zaczynają żyć w naszej wyobraźni. Jeśli powiem, że Rozsutec w Małej Fatrze lub Elektrownia Rybnik była w odległości 60 kilometrów, to powiem sobie; no no no… Ale jeśli wyobrażę sobie, że musiałbym dojechać tam w godzinę samochodem z średnią szybkością 60 km/h po linii prostej; to już innego rodzaju informacja. Doszedłbym tam w 20 godzin - to kolejna ciekawa cyfra. Prędkość ekonomiczna szybowca to 75 km/h. Zatem w godzinę doleciałbym o 15 kilometrów dalej niż Elektrownia Rybnik, powiedzmy że np. nad Tatry, które widziałem z Bukowskiego Gronia i były one oddalone o około 70-75 kilometrów (około 25 godzin turystycznego marszu).
Prędkość zawsze mierzymy wobec jakiegoś konkretnego punktu odniesienia. Zawsze frapowała mnie sytuacja, w której w pędzącym 200 km/h Pendolino jadę dodatkowo w środku rowerem 50 km/h (pomijając realia i możliwości techniczne). Czy ja mam prędkość 50 km/h, czy 250 km/h? Otóż obie odpowiedzi są poprawne. Wszystko zależy od punktu odniesienia.
Siedząc teraz przy komputerze osiągam też pewną szybkość. Mam prędkość obracającej się Ziemi, czyli 930 km/h (max. na równiku to 1667 km/h). To mało. Jako cała planeta Ziemia krążymy wokół Słońca z szybkością ok. 30 km/s - tak - na sekundę!!! Jako Układ Słoneczny wirujemy wokół centrum naszej Galaktyki - to z kolei 792.000 km/h (220 km/s). Dla przypomnienia prędkość światła to 300.000 km/s. Uczeni badający Wielki Wybuch doszli do wniosku, że wszechświat oddala się od siebie na zasadzie pompowanego balonika. Rozszerzanie się wszechświata to 70 km/s na każdy megaparsek, czyli na każde 3,26 mln. lat świetlnych. Pomijając szczegółowe tłumaczenie, wniosek jest taki, że poszczególne galaktyki mogą oddalać się od siebie, biorąc pod uwagę tylko ich układ odniesień (bo nic samo w sobie nie osiąga szybkości większej niż światło), szybkością oddalania powyżej 300.000 km/s.
Jaką mam zatem w tym momencie prędkość???
To co widzimy jest odbiciem światła poruszającego się z STAŁĄ prędkością 300.000 km/s. Wreszcie coś stałego!!! Jednak patrząc w gwiazdy widzimy coś, co stało się w przeszłości. Widok kosmosu jest jedną wielką fotografią zamierzchłych czasów!!!
Promyk naszego Słońca dochodzi do nas po 8 minutach, czyli gdyby Słońce zgasło z jakiejś przyczyny, my dowiemy się o tym po 8 minutach. Najbliższą gwiazdę, czyli Alfa Centauri widzimy taką, jaka była 4 lata temu. Najdalsza galaktyka M109 znajduje się o 85,5 mln lat świetlnych od nas, czyli widzimy jej obraz z tamtych czasów. Być może w tym momencie już nie istnieje… a my ją nadal widzimy…
Naukowcy mówią, iż w gwiazdozbiorze Oriona lada moment z jednej z jej gwiazd składowych, tj. Betelgezy, powstanie supernowa, która może sprawić, że spektakularnie rozjaśni nam się noc. Betelgeza jest oddalona od nas o 642,5 roku świetlnego, tzn że prawdopodobnie już dawno temu doszło do wybuchu, tylko my tego jeszcze nie widzimy.
Mając to wszystko na uwadze, kto jest w stanie odpowiedzieć mi Z JAKĄ PRĘDKOŚCIĄ UCIEKA NAM CZAS???
Sarum Keraj; 06 czerwiec 2020



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TATRY - ZABAWA W KORONY