Dystans – 27,5 km
SUMA ROCZNA NA 2020 r. - 269,2 km. (do PLANU TYSIĄCA KM./ROK brakuje 730,8 km.)
Przewyższenie – 1,45 km.
Najwyższy punkt – Mędralowa 1.168 m n.p.m.
Cała wycieczka zapisana jest w TrekPlannerze na portalu Planeta Gór na moim profilu. Poniżej screen. Na czerwono oznaczyłem moją trasę.
PRZYBORÓW, SZLAK ZIELONY NA FUJASY, JAWORZYNA I MAŁA MĘDRALOWA, MĘDRALOWA ZACHODNIA
Przyborów nie wiem czemu wprowadził mnie w przygnębienie. Może dlatego, że przed wyborami, na aż trzech płotach, widniała tylko jedna postać i to nie był mój kandydat... Cóż; jedno, co mnie tu zachwyciło, to piękne, stare domy.
![]() |
Przyborów - stylowa chata. |
![]() |
Fujasy - ule, w tle Pilsko. |
![]() |
Studnia z drewnianą korbką. |
![]() |
Moczarki - szlak obchodzi przysiółek łukiem z lewej. |
![]() |
W tle Beskid Śląski. |
![]() |
Polana za Jaworzyną. Widok na Pilsko. |
![]() |
Mędralowa z Małej Mędralowej. |
![]() |
Widok na Pilsko z Mędralowej Zachodniej. |
Mędralowa (1.168 m. n.p.m.) to masyw znajdujący się po połowie w Polsce i Słowacji. Głównym grzbietem górskim wiedzie granica. Wzdłuż granicy prowadzi szlak czerwony, którym od Mędralowej Zachodniej podążamy. Przekroczywszy granicę kilkakrotnie złamałem zasady kwarantanny:) - jednak w tych okolicznościach niczego to nie oznacza (miesiąc temu, po takim wyczynie, dostałem SMS o przymusowej kwarantannie ze względu na przekroczenie granicy - oczywiście go zignorowałem, po wcześniejszym upewnieniu się na policji, że jest to pomyłka systemu). Dziś żadnego SMS-a nie dostałem.
![]() |
Hala Mędralowa. |
![]() |
Na Hali Mędralowej można spędzić noc i wypocząć. |
Granica na Mędralowej jest najbardziej wysuniętym punktem Słowacji na północ. Ponadto warto wiedzieć, że szczytem biegnie tzw. Wielki Europejski Dział Wodny. Góra jest uznawana też jako najwyższy szczyt Beskidu Makowskiego (wg. topografii opracowanej przez Jerzego Kondrackiego). Powszechnie jednak uważa się ten teren jako część Beskidu Żywieckiego.
KOLISTY GROŃ, HALA KAMIEŃSKIEGO
Halę Kamieńskiego widać dobrze z Mędralowej. Poniżej Mędralowej odchodzimy od wiązki szlaków, wybierając kolor zielony. Pozostałe szlaki idą stąd w kierunku Babiej Góry po śladzie granicy państwa. W tym miejscu znajduje się punkt oznaczony słupkiem granicznym III/90. Od 1564 roku schodziły się w tym miejscu granice Węgier, Polski i ziem śląskich.
![]() |
Punkt III/90 |
![]() |
Hala Kamieńskiego. |
![]() |
Mędralowa widziana z Hali Kamieńskiego. |
![]() |
Babia Góra z Kolistego Gronia. |
![]() |
Hala Kamieńskiego z Kolistego Gronia. |
![]() |
Przełęcz Klekociny. W głębi Beskidek. |
Z przełęczy wdrapuję się ponownie pod górę. Raz za razem, oglądając się za siebie, podziwiałem zmieniające się perspektywy na Mędralową. Cały masyw, na który się wdrapałem, składa się z trzech wierzchołków i nazywany jest Czerniawą Suchą. Idę szlakiem zielonym wzdłuż granicy województw śląskiego i małopolskiego. Pierwszy z wierzchołków to Beskidek (1.045 m. n.p.m.). Trzeba uważać, by podążając ściśle za szlakiem nie ominąć tego szczytu. Z szlaku odbijamy lekko na lewo. Mamy zresztą do wyboru dwie drogi; na prawo szlak, na lewo droga na szczyt. Na Beskidku znajduje się przeurocza polana z krzyżem przydrożnym, który na tle Babiej Góry, Policy i Mędralowej stanowi ciekawy podmiot dla fotografów. Ponadto na szczycie jest miejsce na dziki biwak i ognisko.
![]() |
Beskidek. Po prawej Babia Góra. Po lewej masyw Policy. |
![]() |
Czerniawa Sucha Zachodnia. |
![]() |
Jałowiec widziany z Czerniawy Suchej Zachodniej. |
![]() |
Widok z Czerniawy Suchej Zachodniej na Beskid Mały. |
LACHÓW GROŃ (BUCIORYSZ)
Żegnam zielony szlak, który skręca w prawo. Już do końca będę się trzymał żółtego koloru. Za rozległą przełęczą czekała na mnie mozolna wspinaczka po niezbyt stromym podejściu. Osobiście wolę wspinać się konkretnie pod górę, a nie mozolnie pokonywać w długim dystansie niewielkie przewyższenia. Zmęczenie połączone z gęstniejącą, przedburzową atmosferą, wyciskało z człowieka pot i dawało mi się we znaki.
![]() |
Lachów Groń. Widok na Pilsko. |
![]() |
Lachów Groń ławeczka na szczycie i transport dla "leniwych". |
![]() |
Lachów Groń. |
Zaciekawiła mnie dość liczna grupa turystów odpoczywających na polanie. Niestety nie weszli oni tu o własnych siłach. Sześć samochodów terenowych, obryzganych świeżym błotem wjechało tu z całą tą grupą. Mam wrażenie, że gdyby można było wjechać samochodem na Rysy, to ludzie daliby się tam wwozić z wygody masowo… Coraz częściej zauważam proceder wjeżdżania w góry pojazdami spalinowymi. Coś należałoby z tym zrobić. Turyści piesi, po pierwsze muszą korzystać potem z rozjeżdzonych szlaków, a po drugie, spaliny i hałas kolidują z naturalną kontemplacją przyrody.
Trochę zdezorientowany sytuacją zacząłem schodzić szeroką, stromą, lecz nieoznakowaną drogą w dół. Niestety chwila nieuwagi i musiałem trawersować górę ścieżką przez las, by nawrócić na szlak.
KOSZARAWA, LASEK
Schodząc nadal szlakiem żółtym, skończył się w pewnym momencie las i otwarła się wolna przestrzeń z widokiem na Koszarawę. Za wsią wznosił się w całej okazałości kolejny mój cel. Po lewej stronie można było zobaczyć masyw Pilska, nad którym kłębiły się nieco gęstsze chmury. Patrząc z tego miejsca na górę za Koszarawą nie miałem żadnych obiekcji do wejścia; nie było słychać grzmotów, choć panowała swoista duszność. Moje nogi po krótkim odpoczynku nie wskazywały na późniejsze problemy; miałem odpowiedni zapas sił.
![]() |
Widok na Koszarawę. |
![]() |
Nad Pilskiem gromadziły się chmury. |
![]() |
Malowane domy w Koszarawie. |
![]() |
Kładka nad rzeką. |
![]() |
Schronisko Studenckie "Chata Lasek" |
![]() |
Chyba opuszczone domostwo pod Laskiem. |
![]() |
Ząb czasu. |
![]() |
Szczyt Lasek - polana i widok na Beskid Mały. |
![]() |
Ławeczka z widokiem na Babią Górę. |
![]() |
Na samym wierzchołku góry Lasek. |
Czekało mnie jeszcze podejście pod ostatni szczyt - Lasek (Butorówka); (868 m. n.p.m.). Za schroniskiem stało kilka bardzo urokliwych, chyba opuszczonych budynków, łącznie z jedną ruiną, która też wyglądała wyjątkowo i pięknie. Na szczycie rozpościerała się kolejna polanka z centralnie umieszczoną ławeczką i widokiem w kierunku Babiej Góry. Gdybym nie odczuwał zmęczenia i dolegliwości fizycznych, miałbym większą frajdę z tego miejsca. Po krótkim odpoczynku zabrałem się do dość długiego schodzenia, aż do samego Przyborowa.
KILKA UWAG O ŚMIERCI
“A gdy będę umierał.
To nie przyjdzie generał…
...Drobny deszczyk pokropi
Pamięć moją zatopi…
...Wyjdziesz patrzeć kto woła
Znajdziesz ciszę dookoła”
/”A gdy będę umierał” KULT tekst; Stanisław Staszewski/
Nie jest tak, że cały szlak, to jedna wielka linia egzaltacji górami. Przeżywam też na trasie załamania. Muszę często walczyć z samym sobą. Niektórych gór poprzez doświadczoną na nich słabość nienawidzę, ale i kocham je jednocześnie. Trudna to do wytłumaczenia mieszanka. Tak było z niepozorną górą Lasek, kiedy szlak kładł mi pod stopy kolejne utrudnienia.
Wyczerpanie organizmu, z racjonalnym pędem w ucieczce przed burzą, sprawiły że nadmiernie osłabiony umysł zaczął sprowadzać myśli ostateczne. W górach przeżyłem to już kilkakrotnie. Po prostu myślę o śmierci. Przypomina mi się zawsze scena z “Domu dziennego, domu nocnego” Olgi Tokarczuk, kiedy starszy Niemiec, wchodząc na górę swojego dzieciństwa gdzieś w okolicach Kłodzka, umiera na szczycie. Nie znam pisarza, który tak pięknie i dosadnie jak Tokarczuk opisywałaby naturalne gaśnięcie człowieka w procesie śmierci, tak prawdziwie, jakby sama to kiedyś przeżyła...
Śmierć. Czym jest? Na pewno końcem życia. Jako cezura życia, śmierć jest podobna do narodzin. Jest to swoisty punkt na pętli czasu i jest naturalną składową życia. Dowcip, który często powtarzam brzmi; Jaka jest najczęstsza przyczyna śmierci? Otóż … narodziny, bo każdy kto się urodził musi też umrzeć. Chciałbym doczekać czasów, kiedy zdigitalizowany mózg mógłby być po śmierci odłączony od ciała i żyć w wirtualnym świecie, na wiecznej emeryturze… Niestety dziś jest inaczej… Śmierć jest tematem niemodnym i wstydliwym. Nikt nie mówi dziś o śmierci tak, jak była ona obecna w wiekach ubiegłych. Dziś temat śmierci ukrywa się po domach starców i szpitalach; jako kawałek życia wręcz wstydliwy. No dobra; wiemy że śmierć jest realna, ale jakiś defekt naszej psychiki nie pozwala nam o niej mówić ani myśleć. Coś nam ciągle mówi, że zrobimy to i owo w przyszłym miesiącu, albo za rok…a czy aby na pewno? Bazujemy na pustym przekonaniu o naszej nieśmiertelności. A śmierć i myśli o niej są prawdziwe, realne i do bólu inspirujące. Odpowiedzmy sobie na trzy pytania o śmierć, a nasze życie nabierze innego sensu i innej jakości;
1. Co zrobiłbyś/zrobiłabyś wiedząc, że za godzinę umrzesz?
2. Czego byś dokonała/dokonał wiedząc, że za miesiąc umrzesz?
3. Jak ułożyłbyś/ułożyłabyś sobie życie mając świadomość, że będziesz żył/żyła jeszcze tylko jeden rok?
Odpowiedz sobie na te pytania i weź się do dzieła… Żyj jakbyś miał/miała umrzeć! Memento mori!
Sarum Keraj; 13 czerwiec 2020
Witaj znowu. Dawno nie blogowałam, bo czas nie za bardzo pozwalał, a teraz nadrabiam zaległości. Bardzo miło mi tu gościć. Wstyd mi powiedzieć że Beskid Żywiecki znam bardzo słabo. Poza Babia nie byłam nigdzie niestety. W zeszłym roku planowałam taką trasę Pilsko- Babia ale nie wyszło. Twój post jest pięknym dowodem na to że są w naszych Beskidach miejsca mało uczęszczane i zarazem tak urocze, pozwalające na odpoczynek. Cieszę się że jeszcze można takie znaleźć. Nie cierpię tłumów, zawsze uciekam tam gdzie znajdę spokój ciszę ale i ludzi, którzy naprawdę kochają góry. Stracha miałam nieraz, bo burza w górach dopadała nas często i nieoczekiwanie. Najbardziej się bałam na Czerwonych Wierchach trzy lata temu. Tak strasznie trzaskało że mi się wydawało że to koniec świata. A miało nie być burzy, ale przyszła nagle. Zaczęło się na Krzesanicy. Na szczęście nic się nie stało. Bezpiecznie zeszlismy na Halę Kondratowa. Druga taka burza dorwała nas na Babiej. Tam to zawsze się dzieje. Kapryśna Królowa lubi przegonić turystów ze szczytu. Jeszcze tak nie było żeby nie robiła himerów. Ze strachu mieliśmy pełne portki ze znajomymi. Nigdy nie chodzimy specjalnie na burze ale najczęściej dopada nas z zaskoczenia, niezapowiedziana. Pech pechow. Dwa razy w drodze na Giewont zawracalismy bo zaczynało już walić w okolicy Przełęczy Kondrackiej. Nie było mowy żeby iść na Śpiącego Rycerza, gdy trzaska. Zeszlismy na Kondracką i przeczekaliśmy burze w schronisku. Są momenty, gdy wszystko się kumuluje : burza z piorunami, zmęczenie, brak wody, nie daj Boże jakiś poważny uraz, komórka padła, a ty jesteś sam i musisz sobie radzić. Przychodzi moment, że zastanawiasz się czy to już koniec, czy umrzesz w ukochanych górach . Mówią, że w góry nie powinno się iść samemu. Hipotetycznie powinno się iść w kilka osób, żeby w razie czego miał ci kto pomóc, wezwać pomoc. Gdy jesteś sam walczysz ze swoimi słabościami w pojedynkę. Niejednokrotnie miałam kryzys w górach. Ostatnia samotna wyprawa na Lubań w Gorce utwierdziła mnie w przekonaniu że jestem w stanie sobie poradzić w Beskidach. W Tatry nigdy bym się sama nie wybrała.
OdpowiedzUsuńA wracając do przebytej przez Ciebie trasy muszę powiedzieć, że miejsca opisane są przeurocze. Uwielbiam tą swojskośc i to że gdzie byś nie poszedł zawsze coś Cię zaskoczy. Zachęciłeś mnie do przejścia tej trasy. Przemądry post.
Pozdrawiam.