PLANY to coś, co lubi się nie spełniać. Jako osoba o raczej ścisłym umyśle czuję jednak potrzebę przełożenia marzeń na język logiki i systematyki. Daje mi to uczucie (może złudne) kontroli nad własnym postępowaniem i zakreślenia ram działania. Ponadto moje publiczne zwierzenia dają czytającym tu informację, czego mogą spodziewać się w przyszłości na moim blogu i wpisach na FB.
Góry Sierra Nevada w Hiszpanii z dotychczas najwyższym szczytem na jakim byłem (Mulhacen 3.479m. n.p.m.) |
W zeszłym roku założyłem sobie plan przejścia 1000 kilometrów po szlakach górskich. Jaki 2020 rok był; każdy wie. Dystans jaki udało mi się przejść w roku 2020 to 905 km. Jak na okoliczności, myślę że to i tak dużo. Plany te traktowałem jednak pomocniczo; jako pewnego rodzaju łącznik pomiędzy osobistą pasją związaną z górami, a drugą stroną własnego ja, czyli filozofią, która wymaga usystematyzowania zjawisk.
Wiem jednak, że plany lubią żyć własnym życiem, a ich kruchość można sobie zwizualizować w kontekście choćby np. utraty zdrowia. Plany są zatem same w sobie afirmacją życia i optymizmu; tak je będę też traktował, jednocześnie mając pokorną świadomość kruchości ludzkiej egzystencji.
Czego zatem chciałbym dokonać?
Poniżej przedstawię plany na kolejne lata, od najbardziej realnych do najtrudniejszych, tych które może wchodzą już w obszar niemożliwości spełnienia. Jednak marzenia właśnie takie są...
Przejście wszystkimi szlakami Beskidu Małego, Tatr, Beskidu Śląskiego i Beskidu Żywieckiego.
Jest to plan na kolejne 2 do 5 lat. Mój dotychczasowy dorobek przejść daje mi nadzieję na osiągnięcie tego celu. Grubo licząc, wszystkich szlaków w tych rejonach jest ok. 3.000 km. Dotychczas (przez ostatnie 2,5 roku) przeszedłem tam prawie 1000 km., z czego każdy kilometr był na swój sposób wyjątkowy.
Wygląda to następująco;
Beskid Mały - 105,7 km. w nogach, co daje 29% wszystkich szlaków. Stosunkowo mały obszar tych gór i brak szlaków zagranicznych (przy obostrzeniach pandemii jest to ważne) daje nadzieję na najszybsze wykonanie tego zamierzenia.
Korony Górskie
Poniższe tabele w formie screenów pochodzą ze strony Planeta Gór, gdzie mam założone konto i osobiście bardzo cenię tą stronę. Dotychczas doświadczyłem (nie lubię słówka “zdobyć”) dwóch kompletnych koron górskich; Turystyczną Koronę Tatr Zachodnich i Koronę Beskidu Śląsko - Morawskiego. W przyszłości czekają na mnie;
Korona Gór Polski, do której brakuje mi Tarnicy i powtórzenia Szczelińca (byłem na nim dawno temu),
Jeśli pomyślę o pożądanych przeze mnie górach świata, widzę dwie; Elbrus i Mont Blanc. Piszę o tym z wielką nieśmiałością, ale i gorącym sercem. Może nigdy nie będzie mi dane zaspokoić owych pragnień, głównie ze względów finansowych i logistycznych, ale warto mieć marzenia...
W drugiej linii marzeń stoją góry Korony Europy, w szczególności te alpejskie i bałkańskie. W nich upatruję jednak większego prawdopodobieństwa zaspokojenia moich pragnień. Napomykam też nieśmiało o swoistych perełkach, jak np. Tubkal w Afryce, czy Kazbek w Gruzji. Są też inne….
Z szczytu Mulhacena widziałem w oddali drugi brzeg Morza Śródziemnego; strome brzegi Afryki (niestety żadne zdjęcie tego nie ujęło). |
Sarum Keraj; 18 stycznia 2021
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz